Święty Mateusz w swojej Ewangelii opowiada – Gdy zaś Jezus narodził się w Judei za panowania króla Heroda, oto mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: Gdzie jest nowo narodzony Król Żydowski? Ujrzeliśmy bowiem Jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać Mu pokłon.
[…] Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; padli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę (Mt 2,1–11). Oto oni, królowie Dürera, przed obliczem Chrystusa. Dwie władze, dwie potęgi patrzą sobie w oczy i mierzą się ze sobą. Wielkość i przepych tych, którzy przebyli długą drogę, obserwując ciała niebieskie i ufając komecie, i Ten, który ich przyjmuje, nagi, bez dworskiego orszaku, rycerzy i stajennych. Kontrast tak wyraźnie widoczny w ubiorze, w okazałości postaci i trosce o zewnętrzny blichtr otaczający sylwetki królewskie wygasa, gdy tylko skierujemy naszą uwagę na ich twarze. Zastanawiają się nad czymś.
Magowie Dürera w porównaniu z innymi elementami tej sceny nie mają w sobie nic, co wyrażałoby adoracje lub zdumienie. Przeciwnie, oni się zastanawiają. Jest to sytuacja do zinterpretowania. Odbyli podróż, spotkali się w Jerozolimie, razem przebyli ostatni odcinek wyprawy, w którą się w pełni zaangażowali, a jednak spotkało ich coś nieoczekiwanego. Są tam, ponieważ przeczuwali, że oto zbliżało się wydarzenie ich życia, którego nie mogli przegapić, że powinni stawić czoła wszelkim niewygodom, aby tylko móc uczestniczyć w świątecznych ceremoniach i uczcić tego króla, o którym prorok pisał: A ty, Betlejem, ziemio Judy, nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy, albowiem z ciebie wyjdzie władca, który będzie pasterzem ludu mego, Izraela. (Mt 2,6; por. Mi 5,1).
Oczekiwanie się wypełniło, Dziecię znajduje się przed nimi. Czy warto było odbyć taką drogę? Tak, właśnie dysproporcje pomiędzy bogactwem i ubóstwem, pomiędzy mocą i słabością, uświadamiają im, że królewskość nie opiera się na mieczu i wojskach. Wszyscy trzej okazują zakłopotanie: Melchior ofiarujący Dziecku szkatułkę ze złotem uważnie przygląda się twarzy Jezusa; Baltazar dzierżący w dłoni puchar z kadzidłem odwraca głowę w kierunku Kacpra i spogląda na czasze zawierającą mirrę, która Etiop trzyma w prawej ręce; Kacper wydaje się ogarnięty panującym wśród nich zakłopotaniem. Wielcy tego świata mają poczucie widocznej dysproporcji. Wobec Chrystusa nabierają świadomości, że są mali, niewiele znaczący. Dürer niezwykle umiejętnie przekazuje ten kontrast, wprowadzając we wspaniałość i doskonałość form ludzkich postaci (tutaj można zauważyć rezultat lekcji otrzymanej przez malarza podczas pierwszej podróży do Włoch) powiew uczuć i nastroju o psychologicznej wymowie.
Oblicza trzech Mędrców mogłyby pojawić się obok twarzy młodej kobiety z miedziorytu Melancholia. Wyszedłby z tego niewielki szkic interpretujący psychologiczną głębię, myśli i wewnętrzne udręki poszczególnych osób. W uroczysty charakter Pokłonu Trzech Króli Dürer wprowadza elementy niepewności i niepokoju, aby podkreślić dysproporcję pomiędzy człowiekiem a Bogiem. Z tego punktu widzenia Królowie są nadzy. Prezentują się we wspaniałym przyodziewku, lecz Dürer obnaża ich psychologicznie. To bliskość Boga wywołuje zakłopotanie. Czyż podobne doświadczenie nie było udziałem Maryi w chwili, kiedy pojawił się przed nią anioł Gabriel? Zakłopotanie nie jest tym samym co lęk czy dystans, ale raczej oznacza pojawienie się poczucia odpowiedzialności. Bóg wezwał, a teraz oczekuje na odpowiedź. Takie bowiem chwile otwierają szeroko serce na nieprzewidywalność tajemnicy. Są to momenty zagubienia, w których człowiek odczuwa, że nie należy już do samego siebie, ale jest zawładnięty przez tajemnicę; momenty, kiedy wolność zmusza do podjęcia kroków decydujących dla życia.
Pokłon Trzech Króli utrwala ten przyprawiający o zawrót głowy stan ducha, jaki powoduje Absolut. Naszym zadaniem jest wczuć się w te myśli, przejść przez te niepokoje i emocje przeżywane przez trzech Magów, które stają się przenośnią, obrazem człowieka stającego przed Bogiem. Nie tylko istnieje radość pasterzy. Albo lepiej: po owej radości przychodzi samotność wyboru, z ryzykiem związanym z podejmowanymi decyzjami. Wobec Boga może nastąpić także rozczarowanie, jak to się zdarzyło bogatemu młodzieńcowi, urażonemu, że powinien sprzedać wszystko, by naśladować Nauczyciela.
oprac.©kkuzborska