Wystawa na ekranie
Witold Liszkowski przy pomocy swej sztuki, za pomocą rozmaitych języków sztuki toczy nieustanną grę z przestrzenią i czasem. Ta gra, choć niekiedy sprawia wrażenie niefrasobliwej i swobodnej zabawy o mało precyzyjnych regułach, naznaczona jest jednak ogromną powagą. Jej stawką jest bowiem zrozumienie natury naszego uwikłania w czas i przestrzeń, nasze relacje z nimi, powody niemożności ich ogarnięcia i nazwania słowem czy obrazem.
W cyklu realizacji, zatytułowanych Struktury magiczne (niekiedy artysta nazywa je Strukturami osobistymi i myślę, że oba tytuły można stosować tu zamiennie), Liszkowski uważa siebie, słusznie zresztą, za malarza. Jest to jednak malarstwo szczególnego rodzaju, gdyż Witold Liszkowski jest malarzem, który myśli linią, który przygląda się malarstwu, językowi malarstwa z dystansu, który uzyskuje, przenosząc się w paradygmaty innych języków sztuki. Po pierwsze – spogląda na nie z perspektywy świata zdefiniowanego kreską. Patrzy, jakie oblicze ujawni obraz malarski, gdy skonfrontowany zostanie z podniesioną do rangi absolutu linią. Na ile obroni swą tożsamość i swą odrębność. Po drugie – mam wrażenie, że realizowany przez wrocławskiego artystę projekt Sztuka zjawiskowa, w którym łączy on rozmaite rodzaje wizualnej i dźwiękowej wypowiedzi, również można potraktować jako próbę spenetrowania pojemności języka malarstwa, choć z pewnością nie jest to jedyna sfera znaczeń, które wiążą się z tymi efemerycznymi, „malarskimi” projekcjami. Warto chyba przy tym zwrócić uwagę, że w obu przypadkach artysta kwestionuje klasyczną, dwudziestowieczną definicję obrazu, jako wyodrębnionej płaskiej powierzchni, na którą nałożone zostały barwy.
W jego pracach obrazy wydają się być pozbawione ram, rozrastają się na całą przestrzeń, podobraziem może stać się wszystko, co znajdzie się w zasięgu ręki i wzroku malarza. Równocześnie obraz przestaje tu funkcjonować jako trwała, niezmienna struktura, w jego przestrzeń wkraczają bowiem także elementy owego szczególnego podobrazia, które stają się zarazem jego malarskim budulcem. Mamy więc tu do czynienia z malarstwem w przestrzeni, choć pewnie słuszniej można by je określić jako malarstwo stwarzające przestrzeń, kreujące nowe przestrzenne jakości.
Cały tekst: http://www.liszkowski.witold.artwroc.com/teksty10.htm
Oprac.© kkuzborska